M. Night Shyamalan chyba uznał się za odnowiciela współczesnego kina nieco przedwcześnie.
"Kobieta w błękitnej wodzie" przyniosła mu szereg nominacji do Złotych Malin, zaś możliwość nakręcenia kolejnego filmu stanęła pod znakiem zapytania. Żadne większe studio nie chce kupić od reżysera jego ostatniego scenariusza, zatytułowanego
"Green Planet".
Historia wymyślona przez
Shyamalana nie jest przesadnie oryginalna.
"Green Planet" opowiada podobno o inwazji kosmitów na Ziemię. Obcy chcą podbić Niebieską Planetę posługując się... ziemską florą i fauną. Prasa już pisze cierpko o epigoństwie wobec
"Dnia Tryfidów" i szeregu innych dzieł SF.
Projekt jest kolejno odrzucany nie tylko ze względu na mankamenty scenariusza, ale również osobę reżysera, który swoją arogancją zraził do siebie wielu producentów.
Shyamalan miał już kłopoty z realizacją
"Kobiety w błękitnej wodzie". Studio Disneya nie chciało w ogóle słyszeć o realizacji, uznało bowiem scenariusz za żenujący. Produkcji podjęło się Warner Bros., ale i ono odrzuciło
"Green Planet". Najwyraźniej jedynie 20th Century Fox nadal bije się z myślami, czy dać reżyserowi jeszcze jedną szansę.