Bardzo dojrzały komediodramat Petera Farelly'ego z fantastycznym duetem Mortensen-Ali. Gra tych panów jest rozbrajająca. Film porusza tematykę samotności, walki o własną godność oraz szczerej przyjaźni. Życie dostarczyło twórcom filmu wspaniałej historii, a ci nie zmarnowali tego potencjału. Sam portret psychologiczny Doktora to dobry materiał na analizę. Z pewnością był człowiekiem, który dużo myślał nad własną egzystencją. Być może dlatego skończył psychologię. Inteligencję emocjonalną miał opanowaną w 100%, ale musiał ukrywać własną orientację i mimo, że walczył i znosił upokorzenia walcząc o prawa czarnoskórych to nie potrafił otworzyć się na drugą osobę. Jego trasa koncertowa to też swego rodzaju ucieczka.
"...musiał ukrywać własną orientację i mimo, że walczył i znosił upokorzenia walcząc o prawa czarnoskórych..." - Ali rzeczywiście zmierza po drugiego Oscara.
Można powiedzieć, że on tu gra pierwszy plan. W Moonlight zagrał przyzwoicie, ale go tam było niewiele. Jeśli dostanie tym razem Oscara to zasłużenie. Mam nadzieję, że jeszcze uda się zobaczyć przed Oscarami Can you ever forgive me? żeby zobaczyć Granta, który też gra geja i mieć porównanie.
Boże, dwóch na pięciu aktorów gra gejów. Ostro xDDD
Jeżeli zdefiniuje się tę rolę pod względem czasu ekranowego, to pewnie byłby to pierwszy plan. Zresztą widziałem opinie, że to jest co-lead i drugi plan dla niego to ostre "category fraud". Timothee Chalamet ma taki sam problem co Ali, o ile nawet nie gorszy, bo ja nie widzę żadnego wytłumaczenia dla tego, dlaczego jego postać jest drugoplanowa, kiedy ewidentnie jest na pierwszym planie, ale robi mu się kampanię na drugim, bo studio od początku wiedziało, że w kategorii pierwszoplanowej nie będzie miał szans z Cooperem, Malkiem, Mortensenem, Bale'em czy kimkolwiek innym, powiedźmy że Hawkiem, a kategoria drugoplanowa jest w tym roku strasznie słabiutka. Tak marna, że dwóch aktorów pierwszoplanowych dostanie nominację w niej. Naprawdę, co to Chalameta to nie chodzi mi o sam czas ekranowy, ale o to, że nijak nie mogę zdefiniować jego roli jako "drugoplanowej".
No jakby nie patrzeć to Ali był niemal przez cały film, w porównaniu z takim Elliottem, który był może 5 minut.Wygląda to dziwnie. Nie widziałam Chalameta, ale ufam, że jest jak mówisz. Chyba tylko Driver i Jordan grają typowe drugie plany. Możliwe, że Sam Rockwell też. Natomiast ciekawi mnie ten Grant. Niewiele czytałam o jego filmie, ale chyba też jest go bardzo dużo.
Sama Rockwella też trochę było w takich "Trzech Billboardach...", a gra typową drugoplanówkę - znaczy, typową, nietypową, ale no, drugi plan definitywnie to jest bez żadnych wątpliwości. W przypadku Granta nigdzie jeszcze nie przeczytałem, by go dali w złej kategorii, nikt nigdzie chyba nie napisał, że to jest bardziej pierwszoplanowa rola. W sumie to każdy, kto widział ten film mówi, że jest na drugim planie.
Czyli wygląda na to, że to film pod Mellisę McCarthy. Do tej pory jest ona wszędzie gdzie być powinna. Ciekawe czy SAG ją doceni bardziej niż nominacja. ;) Film lepiej oceniany niż Vice, Marry Poppins czy Bohemian Rhapsody, więc jest jakaś szansa. Tak czy siak wracając do tematu. Każda nagroda dla aktorów z Green Book mnie ucieszy, bo byli bardzo przekonywujący. Chociaż ich postacie wcale wizualnie nie przypominały tych oryginalnych, które grali.
Mam nadzieję, że Glenn Close wygra te najważniejsze nagrody, a nie McCarthy, którą Independent Spirit i Gotham kompletnie pominęły, a Richarda E.Granta jednak nominowały. Mówi się, że Close wygra bez problemu SAG, mam nadzieję, że każdy, kto tak twierdzi to się nie myli, bo wtedy szanse na wygranie Oscara będą znacznie większe. Jedynym jej problemem jest chyba to, że ona przyniesie jedyną nominację swojemu filmowi, ale co z tego? Powinno liczyć się to, że bije na głowę swoją konkurencję. Nie widziałem Colman i McCarthy, ale szczerze to się zdziwię, jeżeli któraś z nich okaże się lepsza od Close.
Mnie ucieszy na SAG zwycięstwo każdej z nich, tylko nie Gagi. Z całym szacunkiem do niej, jej rola nie była wybitna, a przez pryzmat tego, że śpiewała nie powinni jej oceniać. Close byłaby ok.
W swoim czasie się przekonam jaka jest Emily Blunt w "Mary Poppins Returns" i za jakiś czas warto oczywiście obczaić "The Favourite" i "Can You Ever Forgive Me?", gdy tylko pojawi się taka możliwość, ale jednak... Glenn Close już najdłużej czeka na tego Oscara i poza tym naprawdę zagrała niemalże wybitnie. "The Wife" to jedyny tegoroczny film, na którym uroniłem łzy, dzięki Glenn Close. Strasznie mnie wbiła w fotel ta rola. Aktorstwo perfekcyjne w każdym calu.
Gaga jest świetna, ale jej wygrana nie będzie kompletnie fair, bo laska zagrała samą siebie. Mam nadzieję, że członkowie Akademii i SAG zagłosują na lepszą kreację, a nie bardziej popularną.
Sorry, jednak nie jedyny. Zapomniałem o "Bohemian Rhapsody" - Rami Malek również mnie przygwoździł.
Wiadomo, ale z gustami członków SAG czy też Akademii różnie bywa. Ja raczej Mary Poppins sobie odpuszczę, ale jeśli będzie okazja zobaczyć gdzieś w sieci to zobaczę dla oglądu. No zobaczymy czy Close trafi w ich gust. :)
Niestety nic dziwnego by nie było w tym, gdyby z automatu wszyscy zagłosowali na Gagę nie zaznajamiając się z ani jednym nominowanym filmem. Z "12 Years a Slave" podobno tak było, że dużo osób głosowało na ten film nawet go nie oglądając, i nie oglądając reszty z nominowanych filmów lub przynajmniej większości z nich. Wcale by mnie nie zaskoczyło, gdyby w zeszłym roku tak było.
Po zeszłorocznej gali byłam bardzo rozczarowana, ale cóż... stało się. Wolała bym myśleć, że oni jednak te filmy oglądają.
Ja ostatniej gali na całe szczęście nie oglądałem, głównie z tego powodu, że nie nominowali Jamesa Franco. Ale pozytywne zaskoczenia przynajmniej były przy nominacjach, jak "Phantom Thread" w FILMIE i Paul Thomas Anderson w REŻYSERII. Najbliższą galę być może obejrzę, jeżeli znowu mnie nie zdenerwują tak jak ostatnio :D :D :D
Hahaha to wyobraź sobie, że postawiłam u bukmachera. Trafiłam film nieanglojęzyczny, oba scenariusze, reżysera, efekty specjalne, aktorów. 500 zł do wygrania :D Wszystko trafione. Została ostatnia kategoria... Shape of water. Miałam Trzy Billboardy. Jak się wściekłam! Nie dość, że noc nieprzespana to Kształt wody do reszty znienawidziłam. Ja jeśli będę miała wolne też pewnie obejrzę, chociaż nie lubię tego przeciągania w nieskończoność i czerstwych żartów.
Ja boję się stawiać pieniądze u bukmachera, ale w swoich przewidywaniach też dobrze miałem film nieanglojęzyczny, scenariusz adaptowany, reżysera, wszystkich aktorów i z tego co pamiętam, przynajmniej trzy kategorie techniczne - na pewno te, w których wygrała "Dunkierka". No i zdjęcia, kostiumy, scenografię oraz muzykę też dobrze przewidziałem. Co do scenariusza oryginalnego to byłem pewien tych Billboardów, tak samo jak filmu. Cóż, następnym razem trzeba brać pod uwagę te wszystkie głupie gildie i historie rozdania tych nagród (mało kiedy film bez nominacji dla reżysera wygrał Oscara).
Tak. Gildie to podstawa. Gdyby nie Sezon Nagród Filmowych nie wiedzialabym jak to działa. :) ale i tak myślę, że film i te kategorie typu film aktorski, dokument są najtrudniejsze. Zeszły rok był specyficzny i ten też będzie trudny z powodu Romy.
Glenn Close już dawno powinna dostać Oscara. Myślę, że jednak Gaga dostanie. Muszę obejrzeć The Wife.
Obejrzyj, bo warto!
Każdy, kto nagradza Lady Gagę, kompromituje się na całej linii. W żadnym momencie "Narodzin gwiazdy" nie była lepsza od Glenn Close. Chociaż była świetna, to nie potrafię wskazać momentu, w którym byłaby lepsza od tej wielkiej aktorki. Niech nie oglądają tych filmów, niech nawet obejrzą tylko samą "Czarną Panterę", ale niech zagłosują na aktorkę, która naprawdę na to zasługuje, i mam nadzieję, że Złote Globy, SAG i BAFTA powiedzą Akademii w jakim kierunku powinny zmierzyć najbliższe Oscary - w kierunku wygranej Glenn Close!
"Green Book" miało pokazy przedpremierowe w Multikinach w ostatnim tygodniu grudnia, i chyba w całej Polsce był grany ten film w sylwestra, w tym w Heliosach. Ja widziałem ten film w Krakowie, w sylwestra. Nie wiem kiedy będzie najbliższa okazja, by zobaczyć "Green Book". Wiem, że na pewno w Warszawie w kinie Atlantic były jakieś pokazy przedpremierowe po sylwestrze.
"Żona" jest na CDA, ale ponoć ze strasznie kiepsko przetłumaczonymi napisami. Polecam obejrzeć albo w oryginale albo poczekać na jakieś dobre napisy, bez problemu jest dostępna na różnych pirackich stronach i gomovies.film.
Kazdy kto nagradza malika komproituje sie na calej linii.. Osmieszasz sie na tamtym forum, tutaj powiedz ludziom co myslisz o grze Viggo .Bo jak widze tu wszyscy pisza, ze jest genialny. A przeciez ty nie czules dreszczy.. Pokaz ze masz jaja, a nie jajeczka wiewiórki. Powtórz, ze nie zagrał na miarę Dustina Hoffmana w Tootsie czy Robina Williamsa w Pani Doubtfire. Moze, skoro Viggo nas nie rozsmieszyl , to chociaz ty to zrobisz :)
a przy okazji Glenn Close nie zagrala roli na miare oskara w Zonie/ Byla dobra ,ale nic poza tym. Colman zjada ja na sniadanie w Faworycie.. twoje smieszne podniecenie jest jak zwykle na wyrost. Zasluguje na oskara calosciowo, ale za ta konkretna role- zupelnie nie.
Polecam The Wife. Bardzo dobry film i świetna kreacja Glenn Close. To prawda, że na oscarową statuetkę zasłużyła przynajmniej kilkakrotnie w przeszłości. Mam jednak nadzieję, że w tym roku akademia sprawiedliwie doceni kunszt tej aktorki.
moze wrzucili Alego do drugoplanowej żeby obaj Vigo mieli szanse , patrząc na to jak rozłożyły sie nominacje obaj mają szanse
Jest pięciu aktorów? Gejów właściwie grają drag queens z "Narodzin gwiazdy". Ali dużo mniej gra geja (jedna niejasna scena) niż Mortensen heteroseksualistę.
Bycie gejem było kolejna barierą oddzielającą go od innych. Jak najbardziej pasuje w filmie. A ja komuś nie pasuje bo jest na to uczulony to jakby powiedział Lip niech wypi erdala.
Swoja drogą jeśli znajdą się tu komentarze skarżące się na gejostwo to będzie ironia kiedy to film o rasizmie będzie krytykowany za watek homoseksualny.
Pierwszego Oscara dla Aliego uważam za danego na wyrost, m.in. właśnie przez to, że był na ekranie tak krótko, w dodatku na początku... Na tego drugiego jednak zasłuży :)
Co ciekawe Don Shirley nigdy nie "wyszedł z szafy" i jego homoseksualizm de facto pozostał w sferze plotek. Tak sytuacja jak pokazana w filmie chyba się nie wydarzyła.
Tak. Kilka lat temu mógłby zdobyć Oscara za najlepszy film.
Właściwie nie wierzę, że się to stanie w tym roku, bo jednak Green Room nie jest niczym odkrywczym i niczym czego nie widzieliśmy wcześniej, ale i tak nie powstaje tego typu filmów tak wiele. Bardzo ucieszy mnie Oscar dla Romy, bo chyba najbardziej się wyróżnia. Chyba, bo nie widziałam jeszcze Faworyty, If Beale Street Could Talk czy Can you ever forgive me?
Myślę, że ma szanse na Oscary aktorskie, plus scenariusz i muzyka, może i nie jest odkrywczy, ale jakże dobrze zrealizowany i wyśmienicie zagrany. Amerykanie potrafią opowiadać historie.
Mam nadzieję, że dostrzegą scenariusz, bo wszystko tu zagrało jak trzeba. W dodatku postać Doktora, ta jego tajemniczość i problemy zostały subtelnie przedstawione, ale urzekla mnie ta jego tajemniczość. Ja wychodząc z kina zastanawiałam się jaki był wpływ tej przyjaźni i czy Doktor otworzył się na ludzi, znalazł miłość. Ta postać jest świetna. Film dawał nam domysły, ale niewiele mówił o samej przeszłości Doktora i to jest fajne.
Dokładnie o tym samym myślałam. Ciekawa i złożona postać. Wierzę, że otworzył się na ludzi. Ta scena, w ktorej po powrocie patrzy na ten swój tron. No i ta ich przyjaźń trwała do końca ich dni. Niesamowita historia.
Tak. Właśnie o co chodziło z tym tronem? Tron to symbol władzy... może miał jakieś arystokratyczne korzenie? No, ale tron też symbolizuje wiedzę i bezpieczeństwo co by bardziej mu pasowało. :D No i ten strój, w którym go poznajemy. To jakiś ludowy? :D Pewnie, gdyby nie miał żadnego znaczenia dla Doktorka to by go do filmu dla kaprysu nie wrzucili.