Nie leży mi Nolan być może przez egzaltowany styl tego reżysera. Jest w tych jego obrazach coś z masturbacji do lustra, jakiś samozachwyt, który nie idzie w parze z treścią. Może to próby maskowania braku treści.
Film pusty i naiwny, być może stawia ważne pytania, nie wiem, na pewno na nie nie odpowiada niczym prócz naiwności.
Wizualnie - ładny.
Kolonizacja planety krążącej wokół czarnej dziury. Był też taki o naprawianiu Słońca, bo gasło. Nie wiem, który głupszy ... :D :D :D
Tak film ma tyle dziur logicznych i sztucznego, skrzywionego patosu, że chce mi się rzygać, jak go oglądam.
Ojciec opuszczający córkę wygłasza tyrady o tym, jak to dla rodzica ważne jest, aby dziecko czuło się bezpieczne.
Tunel, który wykrzywia czasoprzestrzeń i prawdopodobnie rozbija atomy, ale statek i ludzie oczywiście się trzymają, stal mocniejsza.
Zachowanie bohaterów. Brand leci po skrzynkę, która jest ważniejsza niż nadciągająca fala, która może ją zabić. Niczym z thrillera, w którym bohater wykonuje najgłupsze ruchy, wchodząc pod nóż zabójcy.
I takie sceny są co 5 minut. Ludzie, za co ta średnia 8?
No ale Nolan nie jest znany z inteligentnych, a sensacyjnych i wizualnie oszałamiających filmów, więc może to ja miałem zbyt wygórowane oczekiwania.
Fajnie odtworzyli grawitację w statku, to na plus. Aktorzy też grają dobrze.