Kolejna lewacka bzdura, o wrażliwej kobiecie broniącej praw ciemiężonych czarnych. Oczywiście nieszczęśliwa miłość: biała i czarny. Finalnie złe, policyjne państwo doprowadza bohaterkę do samobójstwa. Nikt nie pamięta jednak, że Czarne Pantery z wspaniałych haseł o równouprawnieniu, szybko stały się organizacją przestępczą, m.in. gwałcącą kobiety. Organizacja ta była finansowana jednak przez naćpane gwiazdy z Hollywood i "pacyfistów" typu John Lenon. Ale dzisiaj młodzież ma zatruwane umysły, więc się często łapie na takie historyjki, jak w tym filmie. Po prostu szkodliwa społecznie opowieść i zakłamana treść. Omijać takie filmy...
od filmów komercyjnych, nastawionych tylko na kasę nie można oczekiwać prawdy. To dotyczy nie tylko kwestii murzyńskiej, ale każdej innej. Amerykanie np. przez lata byli przedstawiani jako wielcy bohaterowie górujący nad innymi nacjami, choćby Europejczykami.
Zgoda, ale tutaj mamy ewidentnie film ideologiczny. Komercja wcale nie musi oznaczać zakłamania i prania mózgu.