Nie bardzo rozumiem, na czym polega fenomen Sandry Korzeniak. Widziałem ją w kilku spektaklach. W każdym gra dokładnie tak samo, tę samą postać, w tej samej interpretacji i tymi samymi środkami. Nie zmienia kompletnie nic. Manieryczna do bólu. Tak irytującego głosu, a dokładnie intonacji, chyba próżno szukać wśród polskich aktorek. Każdą kwestię wypowiada głosem rozkapryszonego, infantylnego, zdziwionego dziewczątka. Za pierwszym razem wziąłem tę manierę za pomysł na postać, ale w kolejnych przedstawieniach okazało się, że to nie jest żaden pomysł na zbudowanie postaci. To jest po prostu Sandra Korzeniak, która swoją manierą kładzie każdą kolejną rolę. Nabrać się można tylko raz, w pierwszym kontakcie z aktorką.
Nie widziałem jej w spektaklu. Tylko słuchałem w radiu, gdy opowiadała o filmie Hiszpanka. I się zastanawiałem czy tylko mnie drażni jej sposób mówienia. Czyli to nawet nie jej gra, ona po prostu tak mówi.
Nie wiem czy nie mieliśmy do czynienia z tą samą audycją,ale ja również robiłem dziwne miny słysząc zarówno specyficzny głos pani Korzeniak,jak i przesadne nagromadzenie pretensjonalnych i egzaltowanych wypowiedzi. Można było odnieść wrażenie,że to słowa początkującej młodej aktoreczki,której się wydaje,że gra rolę życia w filmie,który zapisze się złotymi głoskami w historii kina.
Ja słuchałem tego wywiadu:
http://www.polskieradio.pl/10/482/Artykul/1356251,Jakub-Gierszal-o-filmie-Hiszpa nka-warto-do-niego-wracac
Przypomina mi z głosu Magdę Zawadzką, a że rozpoznawalna - to dobrze. Mi odpowiada taki rodzaj maniery. Większość aktorów ma manierę, a nawet do niej dąży, a nie udaje się jej stworzyć. Po manierze zapamiętuje się aktora. Inaczej wszyscy byli by klonami.
Zgadzam się, może nie co do maniery ale charakterystycznego podejścia. Jednych może drażnić inni widzą w tym rodzaj prawdy, trudnej do dotknięcia na codzień.
Taaaak! Właśnie wróciłam z kina z "Żeby nie było śladów" i moim zdaniem, przez nią film dużo stracił .
Dołączam się, właśnie oglądam ''Żeby nie było śladów'' i pani Korzeniak bardzo wyróżnia się w tym filmie, oczywiście negatywnie. Nie widziałem żadnego innego filmu, który by przez błędny dobór jednej aktorki aż tak bardzo ucierpiał.
W Behawioryście gra robota terapeutycznego, jakiegoś androida. Aż sprawdziłam, czy to faktycznie człowiek, no i widzę że tak. Zaskoczenie!
Nie mogę znieść tej maniery w głosie! Okropna!!!
W "Behawioryście" na szczęście nie pojawia się często, chociaż obsadzona jest w ważnym wątku i odwraca od niego uwagę co Mnie osobiście bardzo irytuje.
Jednak grając jedną z głównym ról w nominowanym do OSKARA, świetnym filmie"Żeby nie było śladów" uważam ze swoim okropnym głosem zniszczyła cała historię jak kiedyś Pani Ewa Skibińska swoimi napompowanymi ustami w serialu "W głębi lasu". Jeśli kiedykolwiek miałabym być torturowana to z całą pewnością słuchając głosu tej kobiety. I o ile często szukam filmów po obsadzie, tak filmów z tą Panią będę z całych sił unikać! Powinna Pani grać w Teatrze i tylko na tym poprzestać.