To naprawdę fenomen. Nie jestem jakimś tam mamlasem albo pięknoduchem, ale prawie w każdym odcinku coś łapie mnie za grzdykę, jak mawiał Zagłoba. Zwykła rodzina, zwyczajne problemy, ale jak uroczo ukazane. Mogliśmy(możemy) przyglądać się swoim rodzinom i szukać w nich tego czegoś. A to w nas tkwi na pewno.
Trzeba zaznaczyć że ta"beztroskość" postrzegana jest z punktu dorosłego człowieka. Dla głównych bohaterów były tam problemy nieraz "gardłowe". Podobnie jest z bohaterami powieści Niziurskiego. Pozdrawiam.
Ja już też jestem bardzo dorosła więc z nostalgią wspominam takie problemy :) Również pozdrawiam Bardziej mi pasował Nienacki niż Niziurski