Ciekawe zestawienie s-f i zimnowojennego, szpiegowskiego klimatu przypominającego lata 70 te w Berlinie. Umiejscowienie akcji nie jest chyba przypadkowe. Jak na s-f praktycznie zero high-techu i efektów, klimat raczej jak z filmów szpiegowskich. Pomysł przypomina „Podwójne życie Weroniki” Kieślowskiego, ale jest rozbudowany o koncepcję światów równoległych, z której często korzystał Philip K. Dick. Generalnie niezła rzecz.
Ja niestety jestem trochę rozczarowana. Liczyłam na fajne, zagmatwane lekko sci-fi. Tymczasem po trzecim odcinku nadal jest to film szpiegowski. Światy równoległe są tylko tłem, którego w sumie mogłoby nie być. Gdyby je wykasować z filmu fabuła zostałaby bez zmian.
Bo to jest serial szpiegowski, a jednocześnie science-fiction. Nie ma w tym żadnej sprzeczności, bo science-fiction jest w stanie pomieścić w sobie wszystko, nawet komedię.
Zgadza się, ale tak jak pisałam - myślałam, ze proporcje będą inne.
Pomysł dwóch równoległych światów które powstały nagle to jednak coś nowego, a tu w serialu fabuła głównie skupia się wokół "szpiegowania". Mam wrażenie, że ten pomysł nie wnosi nic do serialu.
Po prostu liczyłam na coś innego:)
Dopiero odkryłam ten serial i jestem przy 2 odcinku. Podoba mi się jego podejście do losu, wyborów, zdarzeń, czynów i ich konsekwencji i oczywiście niby ograny w literaturze i kinie ale ciągle fascynujący motyw sobowtóra (jednocześnie więź z nim i totalny lęk przed nim). Zapowiada się super. Jestem ciekawa czy ta płaszczyzna psychologiczna zostanie utrzymana w kolejnych odcinkach.
Tez jestem rozczarowana ;-( pierwszy odcinek mnie mega zaciekawił, klimat, świetna gra Simmonsa, pomysł z równoległymi światami... i co? i dalej to jest o szpiegach, nadal nie wiem własciwie co jest stawka,wszyscy na siebie poluja- bo tak. Równoległych światów mogłoby nie byc- bo właściwie co zmieniają poza tym,ze sobowtóry mogą sobie ze sobą trochę pogadać, albo pomoc kogoś ubić. Super, tyle,ze nie ma w tym żadnego większego sensu, niz to żeby ten bohater nie zginął, bo jest główny to mamy go lubić.
Pomieścili w tym s-f tyle LGBT, że wystarczyło by na 5 seriali...Normalnie już ręce i oczy opadają..
Dick rzadko korzystał z motywu światów równoległych. Człowiek z Wysokiego Zamku to wyjątek.
Jeśli czytałeś powieść Dicka, to wiesz, że pojawiają się pęknięcia w opisywanej rzeczywistości, poprzez którą przebija nasz świat, inny niż opisana rzeczywistość i inny niż świat opisywany przez pisarza sf, w którym Hitler jednak przegrał wojnę, ale nie w 1945 lecz bodaj w 1948. Oczywiście, jak to u Dicka, niekoniecznie chodzi o alternatywne światy, istniejące obok siebie lub pod sobą, ale o fałszywe światy. Innymi słowy Dick, swoim zwyczajem, mógł odzierać tzw. świat przedstawiony z iluzji, zdzierając kolejne warstwy ułudy. Zadawał te same pytania co zawsze, o granice pomiędzy prawdą a fałszem oraz o granice człowieczeństwa.
Zgadza się. W tym trzecim świecie Rosja zostaje podzielone między Imperium Brytyjskim a USA, między którymi dochodzi do wojny o panowanie na świecie.
Ja tam nawet z Kieślowskiego widziałem więcej niż tylko podwójne życie weroniki, ale ogólnie, tym czym on się zajmował w kinie. Cieszę się że nie tylko ja widzę analogie :)