ten film jest tak nnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu uuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudddddddddddddddddddddddddddnnnnnnnnnnn nnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyny jak przeczytanie mojego komentarza
Twój komentarz był głupi, a nie nudny^^. Co do filmu - wspaniały, niesamowity, intrygujący, bajeczny!
ten film jest właśnie dla ludzi z telewizyjną papką w głowie: naiwna fabuła, silenie się na komizm (odczytywanie znaków z krzyżówek albo płatków śniadaniowych - proszę was...) i już nie wspomnę o tym że wszyscy natychmiast uwierzyli że Story jest z błękitnej krainy (czy jak to się tam nazywało) bez jakichkolwiek wątpliwości... żenada i stracone 110 minut...
pierwszy raz masz do czynienia z basnia?-ten film wlasnie nia jest-basn fantasy!-czego sie spodziewałas?
nie wiem jak koleżanka powyżej, ale ja spodziewałam się intrygującej, magicznej opowieści. inteligentnej. zamiast tego dostałam parodie baśni. niemal każdy moment był tak denny, że...no wybaczcie. nie mówie, że film był najgorszy jaki widziałam, nie był napewno nudny (chociaż na wskroś przewidywalny) no i zdecydowany plus dla postaci krytyka filmowego ;) ten pan akurat mi się podobał. w przeciwieństwie do głównej bohaterki, na którą nie mogłam wprost patrzeć. film bazuje na bardzo tanich chwytach i napewno nie jest filmem, do którego chciałoby się wrócić. tzn. nie jest dla mnie takim filmem, bo z tego co widze wiele osób jest nim oczarowane. troszkę nie rozumiem co prawda, no ale cóż...
ludzie.... widzieliscie znaki, osade czy inne filmy Shyamalana???- opowiadane przez niego historie są tylko przykrywką dla prawd moralnych, przesłań i głębi, ktore za sobą niesie-trzeba potrafić czytać między wierszami, żeby poczuć co chciał nam powiedziec reżyser!
okey. załużmy, że się zagubiliśmy i nie umiemy czytać między wierszami. jakie tu masz prawdy moralne i głębie? prócz "wpólnie możemy osiągnąć wszystko i wygrac walkę ze złem" albo "ludzie nie potrafią słuchać głosu natury i z tąd wojny i cierpienie" ? bo jeśli chodzi Ci o coś w tym stylu, to z całym szacunkiem, ale nie są to najogrinalniejsze, a napewno nie skłaniające do głębszych przemyśleń przesłania.
m.in te co wymieniłaś-reżyser ukrył wiele wątków w dialogach, ktore trzeba uważnie czytać-przekazuje nam pozornie proste prawdy dzis odchodzące juz w zapomnienie, mowi czym warto kierować się w życiu.. dialogow nie znam na pamięć ale jeden fragment utkwił mi w głowie " Ludzie myąlą, że sa sami na świecie...to nie prawda..jesteście jednym. wpływacie na siebie nawzajem..."-czy to puste słowa?-czy ta baśń jest banalna??
Jedno prozaicznie banalne wydarzenie, jedna osoba może zmienic nasze życie, przerwać naszą cozienność-nie jesteśmy tylko liczbą, marną jednostką-każdy może być kims ważnym, każdy może być potrzebny-działając razem możemy wszystko
może dla was to trywialne
reżyser w swoich filmach nie sięga daleko, inspiracji szuka w ludziach
rozumiem, ale na mnie nie robi to wrażenia. owszem, jest nieco trywialne. ogólnie jednak byłabym nawet skłonna przyznać Ci rację, ponieważ nawet proste i na pozór oczywiste prawdy życiowe popadają w zapomnienie i ich nieustanne przypominanie jest napewno potrzebne. co prawwda uważam je za troszke banalne, ale ostatecznie nie ma na świecie nic prawdziwszego niż banały, powtarzane tak często właśnie ze względu na ich uniwersalność. ale niestety przy tym filmie nie popisano się, bo właśnie ukazano je w sposób, który trudno nazwać głębokim. i jakkolwiek do skłonienia do refeleksji nie trzeba filmu patetycznego, to powinien on być jednak inteligenty, a ten ma dla mnie poziom "oszukać przeznaczenie" albo "szkoła uczuć" - niby nie najgorszy, niby coś tam próbuje przekazać, ale środkami tak marnymi i aż nazbyt oczywistymi, które dla mnie właśnie nie pozostawiają wiele do czytania między wierszami, że mnie to niestety nie przekonuje.
yyymm no okey, troszke przesadziłam z tym "oszukać przeznaczenie" i "szkoła uczuc" :D film jednak jest na wyższym poziomie, jednak nadal nie powyżej 4,5/10 <:)
dla mnie jest to magicznie surrealistyczna opowieść, w której życie codziennne swoiście przenika się z baśnią-ciekawa muzyka, przemyślane dialogi i niesamowity klimat-spojrz teraz na pagórki na Twoim podwórku...kto wie czy są tylko tym na co wyglądają-może nie potrafimy dostrzec świata, ktory jest obok nas....-to taka aluzja do filmu;]
Widziałaś może kraine traw, albo labirynt Fauna?????????
hehe ;D ale mnie nie przekonasz jednak do tego filmu. "Labiryn Fauna" widziałam. świetny, cudowny, och ach *.* a o "Krainie traw" słyszałam i chętnie się w przyszłości skusze.
nie mam zamiary Cię przekonywac, skoro Ci się nie podobał to moje gadanie nic i tak nie pomoże-to specyficzny film, ktory nie trafia do wszystkich
osada i znaki też pewnie Ci się nie podobały?
"Znaki" były według mnie naiwne i.. no generlanie podobne wady jak w "Lady in the water". najwyrazniej nie odpowiada mi ten reżyser. chociaz "Osada" z kolei była niezła, chętnie do niej kiedys wrócę (bo oglądałam stosunkowo dawno), pozdrawiam.
oj widzę że rozpętałam niezłą dyskusję ;) chciałam tylko wtrącić że moim zdaniem nie można porównywać "Kobiety w błękitnej wodzie" do "Labiryntu Fauna" czy też do "Krainy traw" ponieważ jest to całkiem inna półka. Te dwa filmy pokazują niesamowite postaci, bardzo oryginalną, zaskakującą fabułę oraz przesłanie subtelnie ukryte między wierszami. Świat przedstawiony w tych filmach jest o wiele bardziej niezwykły i na pewno mniej naiwny niż w filmie Shyamalana, a co najważniejsze wywołuje u widza wiele emocji. Natomiast "Kobieta w błękitnej wodzie" jest filmem podczas którego z niecierpliwością czekasz aż ktoś wreszcie zabierze tą narfę tam skąd przyszła...
a czy ktos w ogole nie pomyslal, ze taki mogl byc zamysl tworcow? pokazanie czegos tak fantastycznego w zderzeniu z nasza rzeczywistoscia? dlaczego w swiatach rownoleglych, magicznych (taki labirynt fauna, albo chociazby shire z wladcy...) elementy fantastyczne sa dla nas fascynujace i zachwycajace? podczas, gdy w swiecie realnym sa one odbierane jako totalna tandeta i idiotyzm? gdyby w harrym potterze nie bylo jakiegos "alternatywnego", magicznego swiata, czarodzieje pojedynkowaliby sie w samym sercu londynu, a magii uczyliby sie w oxfordzie, to ksiazka bylaby wieeeeeeeeeelka klapa XD!
gdybym miala ogladac jakis tani film akcji, gdzie elementy fantastyczne przeplataja sie z nasza rzeczywistoscia, gdzie 10-letni chlopiec z brooklynu pokonalby smoka, ktory zagraza zyciu mieszkancow nowego jorku, to faktycznie zaczelabym psioczyc. jednak wydaje mi sie, ze atmosfera tego filmu ("kobieta w blekitnej..."), ta tajemniczosc i emocjonalne zaangazowanie bohaterow, nadaja temu filmowi innego charakteru. na poczatku ta cala bajka z narfami wydawala mi sie naciagana i banalna, jednak potem, z biegiem akcji, zaczelam sie coraz bardziej wciagac. ta latwowiernosc bohaterow co do tego, kim jest story, wcale nie jest mankamentem. jak dla mnie to, o dziwo, nadalo filmowi takiej ciekawej atmosfery, basniowej, fantastycznej i intrygujacej.
co do przeslania, to ja widzialam tam bardzo duzo idei i wcale nie takich banalnych. chociazby postac krytyka? facet, ktory jest tak pewien swoich umiejetnosci, ze zyje w przekonaniu, ze potrafi przewidziec zakonczenie... bo duzo sie w zyciu naczytal i naogladal? bo jest od tego specem? i na co mu sie to zdalo? wcielil swoje teorie w zycie, przez co (prawdopodobnie) je stracil. w oczywisty sposob ukazano tutaj zderzenie rzeczywistosci z fikcja. moze i w ksiazkach i filmach mozna znalezc pewne prawidlowosci i schematy, jednak takie rzeczy w prawdziwym zyciu sie nie sprawdzaja. w prawdziwym zyciu nie ma zadnych schematow i wzorow. nigdy nie mozna przewidziec zakonczenia.
albo sam fakt, ze cleveland wzial opinie krytyka za pewna. sadzac, ze skoro koles jest specem od rozgryzania watkow i postaci (fikcyjnych), to z pewnoscia ma racje w tej "dziedzinie" jesli chodzi o rzeczywistosc. jak widac czlowiek nie jest nieomylny, a pewnych rzeczy nie mozna stwierdzic na 100%.
ooooooj. moglabym jeszczcze duuuuuuuuuuuuuuuuzo pisac na ten temat, ale pewnie i tak nikt nie chce tego czytac ;P.
pozdrawiam fanow "lady in the water" i shyamalana ^^
Proponuję przeczytać "Bochatera o tysiącu twarzy " i np. "Archetypy wyobraźni. Psychologia baśni, semantyka archetypów", a potem sie wymadrzać co jest baśnią, a co głupawą bajeczka. Kobieta w błękitnej wodzie ma wiele wiecej elementów klasycznej baśni niż "Labirynt fauna", który równiez sobie cenię.
Straszne rozczarowanie... dziękuję bardzo za takie "baśnie"; scenariusz jest po prostu kiepski - wygląda jakby reżyser miał jeden pomysł o "wodenj pannie" - i w zasadzie tyle, cała reszta to jakieś bezsensowne dziwactwa i wypełniacze czasu.
Na plus tego filmu zapisuję jedną z końcowych scen, gdy małpy zeszły z drzewa. Wybuchłem wtedy szczerym i oczyszczającym śmiechem, po którym troche mniej żałowałem zmarnowanego czasu :)
Niektórzy porównują ten film do "Labiryntu Fauna", wg mnie mocno na wyrost, gdyż "Labirynt" to świetny film, o niebo lepszy od tego.