jasne że jeśli spojrzymy na ten film racjonalnym okiem to wyda nam się on mocno naiwny,
naciągany i niedorobiony, potencjał do końca nie wykorzystany... ale naprawdę ma swój
urok ta baśń, mimo wielu widocznych i rażących wad wciągnąłem się w opowieść reżysera i
nawet w jakimś stopniu mnie zauroczyła ta prosta niezobowiązująca baśń opowiadana do
poduszki (i tak trzeba ten film traktować). Tym razem ten reżyser nie postawił na suspens i
dreszcz a jeszcze bardziej na atmosferę, która jest inna niż w jego pozostałych filmach
(aczkolwiek wciąż czuć że to Shyamalan). Może nie jest to poziom "Labiryntu Fauna" ale coś
klimatycznie bardzo blisko tego...
Z tego co tu poczytałam o tym filmie to raczej nie jest jakiś świetny i nie miałam zamiaru go oglądać, ale ze względu na jeden utwór skomponowany przez J. N. Howarda do właśnie tegoż filmu chyba jednak go w końcu obejrzę :)