Recenzja filmu

Kobieta w błękitnej wodzie (2006)
M. Night Shyamalan
Paul Giamatti
Bryce Dallas Howard

Naiwna, acz piękna bajka

M. Night Shyamalan miał swoje wzloty ("Szósty zmysł" i "Znaki") jak i zdecydowane obniżenia lotów ("Niezniszczalny" i "Osada"). Nie można jednak mu zarzucić braku umiejętności narracji. Nawet
M. Night Shyamalan miał swoje wzloty ("Szósty zmysł" i "Znaki") jak i zdecydowane obniżenia lotów ("Niezniszczalny" i "Osada"). Nie można jednak mu zarzucić braku umiejętności narracji. Nawet film mający kiepski scenariusz Shyamalan opowiada w sposób nadzwyczaj intrygujący. Potrafi stworzyć atmosferę grozy z najbardziej niepozornych sytuacji, przedmiotów. Jaka jest więc "Kobieta w Błękitnej Wodzie"? Mi ona kojarzy się z jednym: z bajkami, które kiedyś opowiadano do poduszki... Charakterystyczną cechą filmów Shyamalana są również bohaterowie - ludzie zwykli, nieobdarzeni żadną supermocą (ani arsenałem małego państewka). Zwykli jednak tylko na pozór. Gdy przyjrzeć się bliżej, każdy z nich ma w sobie coś niezwykłego. Tak jest również w "Kobiecie...". Mamy tu sympatycznego dozorcę jąkałę (Paul Giamatti), który wszystkim pomaga, choć sam czuje się niepotrzebny, jest też amator krzyżówek (Jeffrey Wright) i jego syn odczytujący dziwaczne rzeczy z pudełek po płatkach śniadaniowych, mamy tu również narwaną chińską studentkę (Cindy Cheung), i tak dalej. No i oczywiście postać tytułowa - Story (Bryce Dallas Howard). Każda z postaci pełni określoną funkcję, która, tak jak w bajkach, jest im przypisana od początku, choć o tym nie wiedzą. Film jest rewelacyjnie zagrany. W postaciach nie ma ani krzty sztuczności. Bezbłędny jest szczególnie Paul Giamatti i Bryce Dallas Howard. Zastrzeżenia mam jedynie do samego Shyamalana, który moim zdaniem jest lepszym reżyserem niż aktorem. Swoją drogą, ciekawie Shyamalan potraktował krytyków filmowych, jako tych, którzy uzurpują sobie prawo do wszechwiedzy. Razić może to, że bohaterowie w ogóle nie kwestionują pojawienia się Story w ich życiu. Nie można jednak tego filmu rozumieć dosłownie. To jest bajka, a te rządzą się nieco innymi prawami. Taka powieść musi być prosta (choć łopatologia nie jest wskazana). Tak więc scenariusz "Kobiety w Błękitnej wodzie" jest prosty i naiwny. Jednak Shyamalan opowiada tę bajkę w sposób piękny i z mistrza horroru i thrillera staje się współczesnym bardem. Nie brakuję jednak chwytów charakterystycznych dla tego reżysera. Mamy tu bowiem również potwory. "Kobieta w błękitnej wodzie" nie jest filmem wybitnym. To po prostu naiwna, ale i piękna bajka z prostym i wyraźnym przesłaniem. Myślę, że w dzisiejszym kinie, które prześciga się w coraz to wymyślniejszych zakończeniach, zwrotach akcji i skomplikowanych jak loki rastafaranina scenariuszach i przesłaniach, "Kobieta..." - opowieść o zwykłych-niezwykłych ludziach jest jak zimna cola w upalny dzień. Przypomina bowiem, że w każdym człowieku jest coś z dziecka. Niestety w dzisiejszym, zagonionym świecie bajki opowiadanie do poduszki straciły rację bytu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Kobieta w błękitnej wodzie" to baśniowe kino grozy autorstwa mistrza gatunku - M. Nighta Shyamalana,... czytaj więcej
Najnowszy film M. Nighta Shyamalana ("Niezniszczalny", "Szósty Zmysł", "Znaki", "Osada") opowiada... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones